piątek, 12 lutego 2016

Teatr

Leila wybrała się na kolejną lekcję tańca. Wiedziała, że nie łatwo jest opanować kroki w kilka tygodni. Ale miała w sobie tyle ambicji i determinacji, by sprostać wyzwaniu jakie sobie postawiła. Chciała coś osiągnąć.
Piruet. Upadek.
Powstała.
Piruet. Upadek.
Nie poddała się. Walczyła dalej, pomimo łez i bólu. Chciała być silna. Chciała robić coś o czym zawsze marzyła.
Kolejny krok. Nie wyszło.
Zaczęła od nowa.
Krok. Kolejny raz się nie udało.
Ogromna fala złości. Chciała krzyczeć.
Głęboki wdech.
Leila nie miała nawet najmniejszego zamiaru się poddać.
Walka.
„Przecież dam radę. Jeśli inni potrafią, to ja też” – pomyślała.
Początki bywały trudne. Były ciężkie. Ale Leila miała w sobie tyle siły, by znaleźć się w teatrze za kulisami sceny. Czekała na swoją kolej. Czekała na swój taniec.
Wyszła na scenę. Publiczność przywitała ją oklaskami. Ale nie mogła tego usłyszeć, ponieważ jedyny dźwięk jaki do niej docierał był dźwiękiem bicia jej serca, który zagłuszał wszystko.
Wdech. Wydech. Skupienie.
„To się musi udać” – powiedziała sobie cichutko.
Muzyka.
Pierwsze kroki stawiała niepewnie. Ale nagle zapomniała o wszystkim. O scenie, o publiczności, o pięknej sukience, w którą była ubrana. Była tylko ona i muzyka.
Wirowała na scenie, robiąc piruety z ogromną gracją.  Melodia przestała płynąć z głośników. Ukłoniła się. Widownia nagrodziła ją oklaskami.
Leila była zadowolona, że odtańczyła swój taniec. Cieszyła się, że swoimi płynnymi ruchami malowała obraz życia. Obraz, którego nikt oprócz niej nie może zobaczyć.
 Zeszła ze sceny.

Przedstawienie się skończyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz