Leila wybrała się na kolejną
lekcję tańca. Wiedziała, że nie łatwo jest opanować kroki w kilka tygodni. Ale
miała w sobie tyle ambicji i determinacji, by sprostać wyzwaniu jakie sobie
postawiła. Chciała coś osiągnąć.
Piruet. Upadek.
Powstała.
Piruet. Upadek.
Nie poddała się. Walczyła dalej,
pomimo łez i bólu. Chciała być silna. Chciała robić coś o czym zawsze marzyła.
Kolejny krok. Nie wyszło.
Zaczęła od nowa.
Krok. Kolejny raz się nie udało.
Ogromna fala złości. Chciała
krzyczeć.
Głęboki wdech.
Leila nie miała nawet
najmniejszego zamiaru się poddać.
Walka.
„Przecież dam radę. Jeśli inni
potrafią, to ja też” – pomyślała.
Początki bywały trudne. Były
ciężkie. Ale Leila miała w sobie tyle siły, by znaleźć się w teatrze za kulisami
sceny. Czekała na swoją kolej. Czekała na swój taniec.
Wyszła na scenę. Publiczność
przywitała ją oklaskami. Ale nie mogła tego usłyszeć, ponieważ jedyny dźwięk
jaki do niej docierał był dźwiękiem bicia jej serca, który zagłuszał wszystko.
Wdech. Wydech. Skupienie.
„To się musi udać” – powiedziała sobie
cichutko.
Muzyka.
Pierwsze kroki stawiała
niepewnie. Ale nagle zapomniała o wszystkim. O scenie, o publiczności, o
pięknej sukience, w którą była ubrana. Była tylko ona i muzyka.
Wirowała na scenie, robiąc
piruety z ogromną gracją. Melodia
przestała płynąć z głośników. Ukłoniła się. Widownia nagrodziła ją oklaskami.
Leila była zadowolona, że
odtańczyła swój taniec. Cieszyła się, że swoimi płynnymi ruchami malowała obraz
życia. Obraz, którego nikt oprócz niej nie może zobaczyć.
Zeszła ze sceny.
Przedstawienie się skończyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz