Christian nie lubił wieczorów. Wiedział, że musi wrócić z pracy - której nie lubi - do
domu, w którym czuje się źle. Wiedział, że znów zamknie się w swoim pokoju i
nie będzie miał chęci, by porozmawiać z kimkolwiek. Nie chciał porozmawiać z
dziećmi, z żoną. „Czy na pewno są to moje dzieci?”. Ale to już go nie
interesowało.
Jak
co dzień w drodze do domu, powtarzał te same myśli. „Jak może nie obchodzić mnie własna rodzina?”.
„ Mam dość wiecznie krzyczącej żony, robiącej wyrzuty o wszystko, co tylko się
da”, „Niby mam wszystko, ale nie mam nic”. „Co ja mogę mieć? Wspomnienia sprzed
kilku, kilkunastu lat, które powodują, że czuję się maluśki. To nie powinno się
stać”.
Otworzył
drzwi, wszedł do domu. Nikogo nie ma. „Co za ulga!”. Usiadł w swoim gabinecie.
Jedynie w tym miejscu czuł się dobrze. Lubił te cztery ściany pomalowane na
bladożółty kolor. Lubił swoje stare biurko nadgryzione przez zęby czasu. Jeszcze
bardziej uwielbiał stary, przetarty fotel, w którym siadał co wieczoru i mógł
chociaż na chwilę odpocząć od chaosu, który powstał w jego życiu.
Wyciągnął
zeszyt i pióro z szuflady. Zaczął pisać.
„Wspomnienia
ciągną się za mną jak niekończący się sznur, od którego nie można się uwolnić. Myśli
ciągle błądzą. Ilekroć próbuję wszystko pozbierać, układać na nowo, nic mi nie
wychodzi. Już nawet się nie staram niczego naprawiać. Nie mam sił. Gdy wydaje
mi się, że wszystko jest już dobrze, że jestem szczęśliwy, nagle przychodzi
moment refleksji, a moje myśli automatycznie wędrują do wspomnień. I wszystko
zaczyna się niszczyć. Zaczyna się walić bezpowrotnie. Tak jest za każdym razem.
Za każdym pieprzonym razem! To wszystko powraca jak ogromna fala tsunami… i
destrukcyjnie burzy, to co zostało zbudowane. Zobojętniałem na świat, na ludzi
wokół… zadaję ból, nie czując poczucia winy. Nie dręczy mnie sumienie, nie mam
wyrzutów. Nie wiem, co mogę zrobić, by ruszyć dalej. Ruszyć przed siebie.
Wiąż
mam przed oczami to, co się stało. Dom, rodzice, brat, policja. Mój krzyk. Nie
wiedziałem, co się dzieje. W końcu wszystko do mnie dotarło. Straciłem
najbliższe mi osoby. A to wszystko stało się w MOIM domu.
Kto
to zrobił? Jak? Po co?
Tyle
zagadek, tyle pytań pozostawionych bez odpowiedzi.
Topiłem
się w smutku. Żona nie mogła tego znieść.
Zdrada.
Zabolało
jeszcze bardziej.
W
NASZYM domu. W NASZYM łóżku.
Przepraszała.
Wybaczyłem.
Było
mi wszystko jedno. ”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz