poniedziałek, 8 lutego 2016

Wojna

Popołudniowe słońce uśmiecha się, ogrzewając moje ciało swoimi promieniami. Pomimo panującego skwaru, wdrapuję się na wzgórze, z którego widać całą panoramę małego miasteczka, znajdującego się nieopodal mojej miejscowości. Jestem na tyle blisko, że potrafię dostrzec emocje, rysujące się na twarzach ludzi, ale na tyle daleko, by oni mnie nie dostrzegli. Codziennie tutaj przychodzę, siadam i obserwuję, chociaż wciąż widzę to samo, co każdego dnia, chociaż nic się nie zmienia.

Wydaje się, że te osoby są szczęśliwe. Dzieciaki biegają po podwórku, wykrzykując coś wzajemnie do siebie. Dorośli, ale jednak wciąż młodzi śpiewają piosenki z dawnych lat, dobrze się przy tym bawiąc. Starsze osoby krzątają się w swoich pięknych, kolorowych ogrodach i rozmawiają z sąsiadami. Niektórzy pracują, inni odpoczywają. Każdy robi to, co chce bez żadnych obaw. Tam jest im dobrze. Ludzie swoimi uśmiechami kolorują miasteczko, w którym żyją, nadając mu barw. Dlatego jest takie piękne. To sprawia, że nawet ja się śmieję i zaczynam marzyć.

Budzę się. Serce bije jak oszalałe, a do oczu napływają łzy. Szybko zakładam stary dres, wkładam podarte trampki i biegnę na wzgórze. Patrzę i widzę pustkę. Już nie ma tego miasteczka, już nie ma tych ludzi.

Znów przypominam sobie tamten dzień, w którym to wszystko się stało.

Dzień jak co dzień. Każdy zajęty swoimi sprawami. Nagle na teren miasta wkroczyli nieprzyjaciele, rozpętując wojnę. Dlaczego? Nie wiem.

Wielka bitwa. Wrogowie z wielką satysfakcją niszczyli to, co zostało wybudowane. Mieszkańcy zawzięcie się bronili. Na początku myślałam, że siły każdej ze stron są takie same. Ale jednak…  mieszkańcy polegli na polu walki. Wrogowie zburzyli wszystko i uciekli.


Zbiegam ze wzgórza i biegnę do zrujnowanego miasteczka. Widzę pustkę. Stoję  w miejscu, gdzie kiedyś liście ubierały drzewa w swoją zieleń, ptaki grały swoją melodię, a rzeka pędziła jak szalona. Stoję w centrum. Widzę powalone i zdewastowane budynki, których już nie można przywrócić. Czarne niebo, którego już nie oświetlają gwiazdy i wiatr, sprawiają jeszcze większe spustoszenie. Jestem tutaj sama. Nie ma nikogo więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz